Elżbieta, 52 lata
Rak trzonu macicyOperacja robotyczna to najlepszy wybór – radziła mi siostra, która pracuje w klinice w USA
Moja historia jest niesamowita. Już po zdiagnozowaniu u mnie raka mąż pojechał odwiedzić swoich starszych rodziców, którymi się opiekuje. W gazetę zawinęli mu wiktuały, a gdy je rozpakował w domu, to przeczytał w niej, że w Krakowie raka endometrium można zoperować bezpłatnie robotem. I tak trafiłam do Szpitala na Klinach!
– Aż trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności, ale tak naprawdę było – opowiada pani Elżbieta. – To dziwne podejmować decyzje o operacji po przeczytaniu gazety, w którą był owinięty słoik od teściów, ale życie pisze nie takie scenariusze.
Elżbieta ma 52 lata. W Sylwestra 2022 roku postanowiła, że w tym roku pójdzie na cytologię, bo przez COVID nie robiła jej od 2019 roku.
Ginekolog podczas wizyty wykonał USG, stwierdził, że nic złego w nim nie widzi, cytologia miała być formalnością. Ale nie była. Jej wynik okazał się na tyle niepokojący, że skierowano ją na dodatkowe badania, podczas których pobrano wycinki w kierunku raka.
– W lutym dostałam informacje, że to rak endometrium w stadium przedinwazyjnym, a już w marcu – proszę sobie wyobrazić to tempo! – był inwazyjny. Tak to szybko szło – opowiada kobieta.
W jej przypadku nie było czasu do stracenia. Znalazła szpital, którego lekarze od razu podjęli się operacji. Miała na nią trafić dosłownie na dniach. Ale to było przed tą sobotą, gdy jej mąż pojechał do rodziców.
– A jak już przeczytaliśmy w tej pomiętej gazecie, że operacje robotyczne są lepszym rozwiązaniem dla kobiet z rakiem endometrium, bo mniej traumatyczne, że szybciej się wraca po nich do zdrowia i formy to trzeba było podjąć jakąś decyzję. Tylko jaką? – zastanawiała się Elżbieta z mężem.
Siostra pani Elżbiety pracuje naukowo na uniwersytecie medycznym w USA. I to ona podczas rozmowy telefonicznej potwierdziła jej, że to w obecnym czasie robotyczny zabieg to najlepszy możliwy wybór. – Nie martw się, będzie dobrze – dodawała jej otuchy.
W USA ginekologiczne operacja robotyczne, w tym nowotworów, to nowy standard. Tego typu zabiegi wypierają klasyczną chirurgię. Od lat ukazują się wyniki coraz większej liczy badań, które pokazują przewagi chirurgii robotycznej. Dowodzą one m.in. tego, że robotyka to mniejsza utrata krwi podczas operacji i krótszy czas pobytu w szpitalu. Krótszy czas samego zabiegu i szybsza rekonwalescencja po operacji (żródło: Johansson CYM, Chan FKH. Robotic-assisted versus conventional laparoscopic hysterectomy for endometrial cancer. Eur J Obstet Gynecol Reprod Biol X. 2020).
Kluczowe stwierdzenia tych badań sprowadzą się do wniosku, że chirurgia robotyczna stanowi skuteczną i bezpieczną alternatywę w chirurgicznym leczeniu raka endometrium. Siostra pani Elżbieta pracując w amerykańskim szpitalu klinicznym zapewne też je znała.
Niestety, taką wiedzę trudno zdobyć pacjentkom od ginekologów w polskich szpitalach. Również z tego powodu, że ginekologów potrafiących operować tą metodą jest w kraju tylko garstka. Nie ma też powszechnego dostępu do robotów.
Zanim rodzina przeczytała w gazecie od teściów o robocie przygotowywała się do zabiegu w innym szpitalu. Termin operacji był już wyznaczony na koniec kwietnia. Tym niemniej mąż pani Elżbiety wziął jej wyniki badań i zawiózł do Szpitala na Klinach.
– Ale ja nie byłam do końca zdecydowana, co robić. Jestem z tych ludzi, którzy są wierni słowu, nawet jeśli to miałoby być z moją szkodą. A w tym publicznym szpitalu już miałam ten termin – opowiada o swoich rozterkach pani Elżbieta.
W kolejną sobotę jej mąż robił zakupy na placu targowym. Tam zastał go telefon ze Szpitala na Klinach. Zwolnił się termin operacji i można zgłosić się na badania. – Ale ja akurat prasowałam i telefonu od męża nie słyszałam. A tu mam jechać do szpitala na badanie. Co mnie zaskoczyło bardzo drobiazgowe i precyzyjne. Czy nie mam zajętych nerek lub odbytu, sprawdzali wszystko – opowiada pacjentka. Potem jeszcze tomografia komputerowa. To badanie zorganizował szpital, wynik był następnego dnia. W piątek miał się odbyć zabieg.
– Byłam trzecią pacjentką operowana tego dnia. Trochę się denerwowałam, byłam przejęta tym czekaniem – wspomina kobieta.
Gdy się obudziła pamięta tylko uczucie ulgi: pozbyła się raka. Ale nie tylko, w jej przypadku zabieg miał charakter radykalny: usunięto macicę, jajniki, węzły chłonne. Potrzebna też była kontynuacja leczenia, czyli radioterapia.
Operacja była rozległa tym niemniej pani Elżbieta już dwa tygodnie po niej wróciła do pracy. – Nikt niczego nie zauważył, koleżanki z pracy wręcz nie wierzyły, że ja jestem w takiej formie – wspomina. – Wiadomo, przez pół roku nie mogę podnosić ciężkich rzeczy, ale poza tym i w porównani z innymi kobietami, które przechodziły operacje tradycyjnymi metodami ja czuje się świetnie – dodaje.
– A tak zupełnie szczerze, to już lepiej mi bez tej macicy, bolesnych miesiączek i zmiennych nastrojów. Menopauzy u mnie nie będzie. I dobrze – podkreśla pani Elżbieta.
Czy mam coś do zarzucenia opiece w Szpitalu na Klinach? – Tak. Karmią zdecydowanie za dobrze – odpowiada pacjentka.
Siddharrtha Mukherjee „Cesarz wszech chorób. Biografia raka”: George Papanicolaou, grecki cytolog z Cornell University: „Okazało się, że zmiany w złuszczonych komórkach zawartych w śluzie powoduje przede wszystkim rak. W każdym niemal przypadku, gdy Papanicolaou pobrał materiał od kobiety chorej na raka szyjki macicy, komórki miały „zdeformowana i dziwaczną” postać”. Jądra komórkowe były zniekształcone i rozdęte, błony nieregularne, cytoplazma obkurczona – słowem, zupełnie inaczej niż w normalnej komórce”. s. 345