Bożena, 58 lat
Rak trzonu macicyNie mogłam uwierzyć w wynik badania: miałam raka endo-czego?!
Muszę iść na operację. Skoro raka prostaty u mężczyzn operują robotami, więc u mnie raka endometrium też trzeba pozbyć się robotycznie. W internecie znalazłam informację, że można to zrobić w krakowskim Szpitalu na Klinach – opowiada pani Bożena.
Jak dla wszystkich, tak i dla pani Bożeny, diagnoza „rak” była zaskoczeniem. – Nawet nie potrafiłam dobrze wymówić nazwy tego raka. Dopytywałam dwa razy: rak endo-czego? – wspomina pani Bożena, która po dwóch latach przerwy, na początku tego roku, postanowiła iść do swojego ginekologa na kontrolne badania, zaniepokojona lekkim krwawieniem. Ten skierował ją na zabieg łyżeczkowania do publicznego szpitala. Odbył się on 28 stycznia. – Byłam przekonana, że nic złego to badanie nie pokaże. Czułam się dobrze, zdrowo żyłam – opowiada.
W połowie lutego zadzwonił telefon. Została zaproszona do szpitala na rozmowę. – Już wiedziałam, że to nic dobrego nie znaczy – wspomina. Diagnoza była okrutna: złośliwy nowotwór. – Co robić? – myślałam w panice.
Wiedziałam, że operacja jest konieczna, ale na jaką się zdecydować? Trudne pytanie tym bardziej, gdy się ma pod opieką schorowanego tatę, który non stop wymaga opieki.
Myślenie Bożeny o wyborze miejsca i rodzaju zabiegu poszło – można by tak to nazwać – „ścieżką feministyczną”. Najpierw skojarzyła, że gdy mężczyźni mają raka prostaty to proponuje się im operacje robotyczne, bo są precyzyjne i małoinwazyjne. Skoro to metoda jest dobra dla mężczyzn, to będzie też dobra dla kobiet – pomyślała.
Szczegóły dotyczące zabiegu i metody znalazła sobie sama, w internecie. Od swojego ginekologa o dostępności w Krakowie operacji robotycznych nie usłyszała ani słowa.
Ginekolodzy swoje pacjentki kierują zwykle tylko na takie zabiegi, które sami potrafią wykonać. Tymczasem zgodnie z międzynarodowymi wytycznymi kobieta, która słyszy o groźbie usunięcia macicy powinna otrzymać od lekarza kompletną informację i poznać odpowiedzi na różne pytania: czy istnieje inna możliwość poradzenia sobie z problemem, z powodu którego macica ma być usunięta?, czy istnieje możliwość leczenia oszczędzającego? Co ważne: jakie są metody wykonania histerektomii, czyli zabiegu usunięcia macicy a jest ich kilka: klasyczna (metoda otwarta), laparoskopowa i robotowa.
I dopiero wtedy i na tej podstawie – rzetelnej i pełnej informacji – otrzymanej w gabinecie lekarskim podejmować decyzje o swoim życiu. Ale tak się nie dzieje. Jak setki kobiet przed nią, pani Bożena w internecie znalazła szpital, który operacje raka endometrium wykonywał za darmo i to z wykorzystaniem robota. Był to krakowski Szpital na Klinach.
– Wiszę więc na telefonie i próbuje się tam dostać. Przedstawiam wyniki badań, konsultuję się z ich specjalistami. Robię kolejne badania, skanuję dokumenty. Bardzo chcę być, w tym unijnym programie, bo dzięki niemu operacja jest bezpłatna, a komercyjnie kosztuje ponad 40 tysięcy złotych – wspomina.
Na początku marca Szpital na Klinach informuje ją, że została zakwalifikowana do zabiegu. Pani Bożena dopóki nie była pewna tej kwalifikacji szykowała się równolegle na operację w publicznej placówce, choć nie chciała tam trafić.
– Kazali mi np. przyjść do szpitala z dwoma białymi koszulami. Zachodziłam w głowę, po co im takie koszule w XXI wieku? I skąd ja je wezmę? – mówi.
Na szczęście mogła odwołać zabieg tam i stawiła się w Szpitalu na Klinach. – A ten szpital to po prostu inna galaktyka! Wchodzę na moją salę, a tu rewelacja – na łóżku czeka na mnie komplet – taka sukienka ze spodenkami. Nie trzeba białych koszul, przychodzisz i wszystko dostajesz. Zupełnie inny standard – opowiada.
W dzień operacji denerwowała się, jak wszystkie inne pacjentki w jej sytuacji. Chciała poznać lekarza, który będzie ją operował – był to prof. Radovan Piłka. Porozmawiała sobie z nim, wyjaśnił jej co i jak będzie u niej operował.
– Ale najbardziej to chciałam zobaczyć tego robota – mówi. – Zdążyłam tylko zerknąć na to urządzenie i film mi się urwał, bo zostałam uśpiona. Obudziłam się w swoim łóżku, już po operacji. Kolejne trzy dni spędziłam w tej samej sali chorych. Wiedziałam, że teraz czeka mnie radioterapia – wspomina.
– Po wyjściu ze Szpitala na Klinach czułam się dobrze, nic mnie nie bolało. Tę radioterapię – trzy rzuty, też zniosłam dobrze.
W domu czekał na nią schorowany tato, którego nie mogła opuścić. Dzięki temu, że trafiła na operację robotyczną, praktycznie od razu po zabiegu mogła się nim zająć. W kilka tygodni po operacji i radioterapii usłyszała dobre informacje: rak został zniszczony.
– Chciałabym też przy tek okazji wypowiedzieć moje przesłanie dla innych kobiet: badajcie się częściej, żeby szybko uchwycić zmiany. Nie czekajcie na informacje od lekarza, szukajcie ich same. Kobiety: nie poddawajcie się i myślcie pozytywnie. Technika jest dziś waszym sprzymierzeńcem – podkreśla pani Bożena.
Siddharrtha Mukherjee „Cesarz wszech chorób. Biografia raka”: „W roku 1908, niedługo po tym, jak Ehrlich otrzymał za odkrycie zasady specyficznego pokrewieństwa Nagrodę Nobla, cesarz Niemiec Wilhelm II zaprosił go do swojego pałacu na prywatną audiencję. Władca, znany hipochondryk, który cierpiał z powodu licznych rzeczywistych i wyimaginowanych dolegliwości, musiał zasięgnąć języka: chciał wiedzieć, czy Ehrlich jest bliski wynalezieniu leku na raka”. s. 120