Waldemar, 59 lat
Rak prostatyPo operacji robotycznej zachowałem sprawność seksualną, za co szczególnie jestem Panu Doktorowi wdzięczny!
Pan Waldemar o swojej chorobie i zdrowieniu mówi w sposób całkowicie odkryty: szybko wróciłem do pełnej sprawności fizycznej – znów biegam, nietrzymanie moczu całkowicie ustąpiło, wróciła sprawność seksualna.
Pan Waldemar ma 59 lat, pochodzi z Katowic. Że ma problem z prostatą zorientował się dopiero, gdy zobaczył krew w moczu. Poza krwiomoczem, który trwał ok. trzech godzin i ustał, nie pojawiły się u niego żadne inne dolegliwości. Urolog od razu skierował go na badania diagnostyczne. – Okazało się, że PSA było na bardzo wysokim poziomie – ponad 9 ng/ml. Biopsja wykazała obecność komórek rakowych w pobranym wycinku – opowiada pan Waldemar o początkach choroby.
Urolog do którego się zgłosił od razu go uprzedził, że nie ma innej rady potrzebna jest operacja. – Uczciwie mi powiedział o jej skutkach ubocznych. Że będą problemy z trzymaniem moczu oraz że grozi mi impotencja. Zacząłem szukać, samodzielnie, innych opcji postepowania, niż klasyczna operacja. Pomogli mi w tym znajomi, pogrzebałem w internecie. Rozważałem trzy opcje: operację laparoskopową, metodą Hi Fu i zabieg z użyciem robota. Stanęło na tym ostatnim – dodaje.
Mieszka w Katowicach, wybrał krakowski Szpital na Klinach, który specjalizuje się w robotycznych operacjach raka prostaty. Pierwsza konsultacja odbyła się telefonicznie, po tym jak przesłał do placówki wyniki biopsji, rezonansu magnetycznego i innych badań. – To była bardzo konkretna i merytoryczna rozmowa, lekarz poinformował mnie o swojej ocenie mojego przypadku, przedstawił przebieg zabiegu metodą robotyczną oraz poinformował o możliwych skutkach operacji – wspomina pan Waldemar.
W miesiąc po tej konsultacji miał już wyznaczony termin zabiegu. W marcu, czyli najszybciej jak to było możliwe, był już w Krakowie. Po przyjeździe do szpitala, dosłownie następnego dnia był operowany. – Po operacji nie odczuwałem bólu, leki przeciwbólowe działały. Jedyny i znaczący dyskomfort stanowił cewnik, szczególnie przez pierwszy dzień, dopóki organizm nie przystosował się do jego obecności. Niedogodnością był też brak możliwości przemieszczania się, ale przecież tak jest po wszystkich operacjach – opowiada.
Jak twierdzi w powrocie do zdrowia pomógł mu życiowy optymizm i pomimo złej diagnozy wierzył, że pokona raka. – Nie dopuszczałem do siebie myśli o mogących mnie spotkać konsekwencjach i na szczęście mój przypadek skończył się pozytywnie – mówi.
Ze względu na koszt zabiegu – ponad 40 tys. zł, decyzję o wyborze operacji robotycznej skonsultował z synami. – Miałem ich pełne wsparcie, podobnie jak reszty rodziny – wyjaśnia. – Byłem zdecydowany, ale konsultacja z nimi dodatkowo utwierdziła mnie w słuszności mojego wyboru. Po fakcie mogę powiedzieć , że absolutnie było warto i taką informację przekazuję teraz znajomym.
Pan Waldemar cieszy się, że istnieje internet, gdzie każdy pacjent może znaleźć dodatkowe informacje o swojej chorobie, a co ważniejsze poczytać o metodach jej leczenia. Właśnie w taki sposób znalazł krakowski Szpital Na Klinach, a już po samym zabiegu doczytał informacje o chorobie w „Gazecie Wyborczej”. Wynikało z nich, że wiek i predyspozycje genetyczne to główne czynniki ryzyka rozwoju tego nowotworu (inne to m.in. nadwaga, otyłość i brak ruchu). Tymczasem dostępność do badań profilaktycznych, a przede wszystkim diagnostyki, mocno zaburzyła w ostatnich dwóch latach pandemia. W sytuacji potwierdzenia w biopsji choroby nowotworowej należy podjąć leczenie radykalne. Jedną z podstawowych metod leczenia jest chirurgia. W ostatnich latach standardem postępowania są zabiegi minimalnie inwazyjne – laparoskopowe lub bardziej zaawansowane technologicznie z użyciem robota chirurgicznego.
Specjalistą, którego pan Waldemar nie może się nachwalić jest dr Paweł Wisz, który w Szpitalu na Klinach specjalizuje się w zabiegach z użyciem robota. – Coraz częściej trafiają do nas pacjenci w znacznym stopniu zaawansowania raka prostaty. Wówczas operacje są trudniejsze i wymagają bardzo wysokiego poziomu doświadczenia, jakie osiąga się po latach pracy z systemem robotycznym. Ostatnio miałem taki przypadek, w którym nowotwór zajął całą prostatę, były przerzuty do węzłów chłonnych. Zabieg trwał ponad trzy i pół godziny, podczas gdy zwykle zajmuje mi niewiele ponad godzinę – opowiada dr Wisz.
Pan Waldemar mocno akcentuje: – Choć od mojej operacji minęło kilka miesięcy, to do dzisiaj jestem pod wrażeniem kompetencji i życzliwości całego personelu tego szpitala, lekarzy i organizacji pracy. Warunki są znakomite, opieka całą dobę reaguje na każdą zgłoszoną dolegliwość. Miałem też dostęp do pomocy psychologa, a nawet wizytę u rehabilitanta, który poinformował mnie, jak ćwiczyć mięśnie Kegla. Jestem bardzo zadowolony z efektów tej operacji.
Siddhartha Mukherejee: Cesarz Wszech chorób. Biografia raka”: „Jedyną interwencją, jaka kiedykolwiek 'zmniejszyła globalną śmiertelność – dowolnej choroby – na poziomie populacji , była profilaktyka. Nawet gdyby zastosować inne metody pomiaru postępów w leczeniu raka, zdaniem Johna Bailara (naukowca z Harvardu – dop.) nie ulegało najmniejszej kwestii, że NCI (National Cancer Institute), pochłonięty szaleńczą pogonią za kolejnymi cudownymi lekami zaniedbał profilaktykę jako strategię” s. 284